O mnie

Moje zdjęcie
Jaka jest Katiuszka? Jestem zbieraniną fragmentów, których nie można poskładać w jedną,logiczną całość, ponieważ wykluczają się wzajemnie i stale się zmieniają. Ciekawią mnie ludzie i ich relacje ze światem.

niedziela, 10 lutego 2013

Zmiany

Odkąd przeniosłam się z rodziną na podmiejską wieś, zaczął się nowy etap w naszym życiu. Stare było minęło, nowe nadeszło.  O ile bardzo czekałam na to "Nowe", czyli nowe kąty, czy rzeczy tak starannie wybierane przez ostatnie kilka miesięcy minionego roku, o tyle to inne "Nowe" zastało mnie jak szarawy świt, który zastaje mnie w łóżku każdego ranka o 6.45 kiedy to dźwięk budzika wyrywa mnie ze snu. W pewną rzeczywistość czasami się po prostu wchodzi, nie mając większego wpływu na jej kształt. Natomiast zawsze człowiek ma wybór w kwestii reagowania na ową rzeczywistość. I tego ostatnio właśnie się uczę gryząc się raz po raz w język. 
Postanowiłam zmienić też adres bloga, w celu uporządkowania i możliwości skonfigurowania tych wszystkich haseł, poczty itd. z kontem Google.
Bodajże J. Czapski w jednym ze swoich licznych dzienników napisał ... nie umiem myśleć bez pisania... tak więc i ja w nowym miejscu będę pisała by móc myśleć w nowej rzeczywistości.
Zapraszam wszystkich znajomych i nieznajomych pod nowy adres .

Próbuję się przebudzić

Wesołych Swiąt.... i Szczęśliwego Nowego Roku!!!!?...eee, za późno.
No dobra,( Uwaga! zaczynam się tłumaczyć) wpadłam w jakąś dziurę czasowo przestrzenną, zniknęłam dla świata i właśnie próbuję się przedostać do rzeczywistości ,przynajmniej tej wirtualnej.
Jestem, żyję życiem tak jakby w wielu wymiarach i płaszczyznach rodem z filmu Incepcja. Zagnieżdżam się w Domku na swojej Wsi, lecząc choroby dotykające moją rodzinę, przeżywając pierwsze dziury w nowych ścianach i wysokie rachunki za gaz. Jak na porządnego menadżera gospodarstwa domowego przystało, z ołówkiem w ręku planuję domowe wydatki, robię listy zakupów i ustalam tygodniowe menu a później odliczam dni do wypłaty. Po drodze frustruje się z powodu mojej sytuacji na rynku pracy, nocnymi wędrówkami do płaczącego Krzysia, bólem zębów i ogólnie ograniczeniami własnego, powoli zużywającego się ciała..
Czy ja narzekam? Ależ nie! Ja tylko po za byciem Perfekcyjną Panią Domu, staram się dogonić i odgadnąć tą prawdziwą rzeczywistość, która miałaby ręce i nogi, dała się jakoś określić i uporządkować. Pewność mam tylko w jednej kwestii, i nie będę tu oryginalna w swoich twierdzeniach a mianowicie to co jest pewne w moim ( i w waszym  drodzy czytelnicy myślę  że też) życiu to ZMIANA. Muszę ją zaakceptować i przyjąć z otwartymi rękami tak jak akceptuję ataki śnieżnej  zimy, pęknięty tylni zderzak  w  Reniucie (po śnieżnym parkowaniu pod sklepem), czy ból pleców po noszeniu na rękach 18 kg Krzysiaczka.  
No i co tu więcej pisać, po prostu nasze nowe życie na Wsi to bajka  nie do opisania. Dać mi kalosze, na głowie zawiązać chustkę i wieśniaczka ze mnie pełną gębą ;)