O mnie

Moje zdjęcie
Jaka jest Katiuszka? Jestem zbieraniną fragmentów, których nie można poskładać w jedną,logiczną całość, ponieważ wykluczają się wzajemnie i stale się zmieniają. Ciekawią mnie ludzie i ich relacje ze światem.

środa, 28 września 2011

Katiuszka superbohaterką ;)

Codziennie ratuję mój mały Katiuszkowy świat, moją małą planetę na której żyję z chłopakami. Ratuję ją od zalania braterską złością i moją frustracją wobec powtarzających się dni. Niteczki puszczają,ręce drżą, czasami nie nadążam za biegiem wydarzeń.W przelocie jem w przelocie śnię o ciszy i spokoju, łykam suplementy na wszystko.
Ściągam z pod sufitu Krzysiaczka i wycieram krem, którego rozmazywanie po meblach i pościeli tak sobie upodobał. W tym samym czasie Antonio stara się ukryć sklejone włosy gumą do żucia. Nie wychodzi mu to bo kukuryku stoi mu na samym czubku głowy. Nic to, nożyczki robią ciach, ciach i po problemie. Szmatka robi myju, myju jak to mawiają teletubisie i wszystko jest super nawilżone od kremu. Nie mogę sobie przypomnieć słów moich ulubionych piosenek, czy wersów wierszy. Za to na pamięć, nawet w nocy o północy mogę zacząć śpiewać ulubione piosenki moich dzieci.... kolorowe kredki... itp. itd.
Wystawiając twarz ku słońcu, wącham kwiaty na balkonie i wieszam pranie. Jako niedobra matka, czasami zamieniam dzieci w telewizyjne zombi by choć na chwilę utrzymać je razem w jednym miejscu. W myślach powtarzam jak mantrę słowa... to kiedyś minie, przejdzie i będzie inaczej. Zobaczysz Katiuszka jeszcze za tym zatęsknisz kiedy z niecierpliwością będziesz czekała na powrót synów z dyskoteki. A może już nie będzie się mówiło dyskoteka? Nieważne, w każdym razie teraz dawkuję sobie słodkie wspomnienia z wakacji i urocze obrazy, które pojawiają się w głowie kiedy myślę o naszym domku.
Wracam do rzeczywistości i do kuchni gotować obiad. Między mieszaniem w garnkach a stąpaniem na palcach by nie obudzić z trudem uśpionego Krzysiaczka, piję Cappuccino i uciekam w wirtualny świat by choć na chwilę móc opuścić moją małą planetę,uspokoić ego oraz dostrzec, że mamy piękną, polską jesień.

niedziela, 25 września 2011

Nie dam się grypie!!!

Wczorajszy wieczór spędziłam z uroczą W. w kinie na O północy w Paryżu. I co by mi nie było za dobrze, dzisiejszy wieczór spędzam w towarzystwie kubka z rozgrzewającym specyfikiem na przeziębienie. Nie mogę zebrać myśli w sensowną całość, niech zdjęcia z Kazimierza, Nałęczowa i Lublina mówią same za siebie;)