Podróż do Świnoujścia przebiegła jako tako bez większych tragedii;)Krzysiaczek dostał smoczek do dzioba plus jego ulubione piosenki i jakoś dojechaliśmy. Na plaże dotarliśmy jednak dopiero następnego dnia po przespanej nocy. Morze pachnie zupełnie inaczej zimą a powietrze wydaje mi się takie hmmm przezroczyste, kryształowo czyste i przenikające przez czaszkę:) To zapewne sprawa niskiej temperatury.
Odchodząc od tematu plaży i morza, w apartamencie mamy ogrzewanie podłogowe:) Wprost zakochałam się w takim rozwiązaniu grzewczym. Mi wiecznemu zmarzlakowi, ciepłe płytki i panele, po takim zimowym spacerze jawią się jako cud prawdziwy. Zresztą wstaję w nocy do Krzysiaczka i stawiam całą stopę na podłodze, zamiast skakać jak zając na palcach. Wychodzę z pod prysznica zimno płytek nie przenika mnie po sam czubek głowy, normalnie rewelacja.
Zainteresowanych zapraszam do zobaczenia zimowego morza:)