O mnie

Moje zdjęcie
Jaka jest Katiuszka? Jestem zbieraniną fragmentów, których nie można poskładać w jedną,logiczną całość, ponieważ wykluczają się wzajemnie i stale się zmieniają. Ciekawią mnie ludzie i ich relacje ze światem.

piątek, 18 lutego 2011

Oto moja niespodzianka

Jeszcze jestem w trakcie pakowania naszej rodzinki na wyjazd do Świnoujścia. Godzina 5.00 rano wyjazd.
O tym fakcie wszyscy, którzy czytają mojego bloga już wiedzą a Ci, którzy oglądają moje filmiki na YT dzisiaj się dowiedzieli. Tak, tak moi mili Katiuszka założyła swój kanał na You Tube i gada do kamerki. Później tą paplaninę mogą inni zobaczyć na kanale MultiKatiuszka a to jest link do kanału www.youtube.com/user/MultiKatiuszka?feature=mhum . Wszystkich zainteresowanych moją osobą zapraszam do zobaczenia mnie na YT.
Prawdopodobnie będę pisała lub nadam jakąś relację ze Świnoujścia, więc jak macie ochotę to zaglądajcie do mnie. Do zobaczenia :)

poniedziałek, 14 lutego 2011

Rodzina, ach rodzina

Powoli zaczynam myśleć o naszym rodzinnym wyjeździe nad morze. Do weekendu żyłam przygotowaniami do urodzinowego przyjęcia Antosia. Synek poczuła się chyba odrobinę dorosły. Sam wybrał sobie swój urodzinowy prezent i tort z wizerunkiem Buzza Astrala. W dniu przyjęcia przebrał się w strój Supermena i z niecierpliwością oczekiwał swoich gości. Na drugi dzień powiedział to co każdy rodzic chyba chciałby usłyszeć - Mamo moje urodziny były fantastyczne. Serce naprawdę rośnie, kiedy dzieci w ten sposób potrafią okazać to co czują. Od jakiegoś czasu w naszym domu krytyczną godziną staje się godzina 18, kiedy dzieci są już zmęczone dniem ale jest jeszcze za wcześnie by położyć je do łóżek. Mąż wymyślił, że trzeba je jakoś rozruszać i tak powstał nasz mały,wieczorny rytuał. Piosenki dla dzieci grają, dzieci zadowolone tańczą a my razem z nimi zmęczeni ale dobrze się bawimy. Takie momenty są bezcenne.
Już po urodzinach, więc mogę zabrać się za przygotowywania do wyjazdu, który jest już w sobotę i naprawdę, powoli zaczynam się denerwować jak przeżyjemy podróż (ok 400 km) z Krzysiaczkiem. On potrafi robić problemy na trasie 30 km, więc chyba wyjedziemy w nocy tak by spał. I oczywiście czeka mnie pakowanie, listy rzeczy do zabrania już się produkują.
Przed wyjazdem będę miała dla wszystkich moich czytaczy niespodziankę, więc za kilka dni zaglądnijcie jeszcze do mnie bo coś napiszę.