O mnie

Moje zdjęcie
Jaka jest Katiuszka? Jestem zbieraniną fragmentów, których nie można poskładać w jedną,logiczną całość, ponieważ wykluczają się wzajemnie i stale się zmieniają. Ciekawią mnie ludzie i ich relacje ze światem.

piątek, 14 września 2012

Kicham na wszystko

Aaaaaapsikkk..... Łomatko!!!! Dopadła mnie jakaś zaraza i nie chce ustąpić. Szprycuję się, wszystkimi możliwymi specyfikami a ona ani drgnie. Znaczy jesień się zaczyna bo i gardło pokazało, kto tu rządzi. I chodzę sobie po świecie taka zasmarkana. W zasadzie nie chodzę a biegam, w poszukiwaniu różnych dupereli do domku. Nie wiem czy to przez te przeziębienie czy tak z zasady ale trafia mnie, jak mam chodzić po sklepie, szukać, wybierać i stosować matematykę budowlano-remontową dla wtajemniczonych. Później jeszcze okazuje się, że nie ma wystarczającej ilości towaru na magazynie, trzeba domówić, sprowadzić i dowieść na późniejszy termin. A na budowie jak był zastój tak teraz wszystko ruszyło lawinowo. Jedno pociąga za sobą drugie a fachowców zgrać z terminami i możliwościami dostarczenia materiałów ciężko.
I przez tą zarazę ominie mnie kilka fajnych rzeczy. Wieczorne babskie spotkanie przy książce i kawie oraz jutrzejsza wycieczka do Krakowa. Buuu ;(

wtorek, 11 września 2012

Wszystko nabiera kształtu

Krzysiaczek odstawiony dzisiaj do przedszkola już nie płakał. Nawet odważnie podszedł do Pani i zapytał się gdzie jest jego myszka, którą zostawił poprzedniego dnia. Lżej mi jak widzę, że nie ma tragedii a Pani nie musi wydzierać mi dziecka z rąk.
W domku prace idą jak burza. Większości stelaży pod sufity została zamontowana, kotłownia wyklejona płytkami. Jutro wybieramy się po płytki do łazienki na górę a tymczasem możemy się cieszyć kominkiem, który zaczyna swój żywot w naszym salonie.






poniedziałek, 10 września 2012

Układanka

Odwiozłam dzieci do przedszkola i szkoły a już chwilę później jak co rano, przy TV śniadaniowej popijałam poranną kawę. W Tv Otylia J. mówiła o swoim występie na Olimpiadzie i pozycji zawodowej na rynku pracy. Pływaczka roztaczała wizje ( po odejściu na sportową emeryturę) swoich szans na zatrudnienie w wieku 29 lat, bez doświadczenia zawodowego innego niż pływanie ( mimo skończenia jak podkreślała wielu szkół). Mówiła też, że na nowo musi nauczyć się żyć w codzienności z dala od ustalonego z góry planu treningów, któremu była poddana od nastu lat. I nagle mnie olśniło, że w zasadzie jedziemy z Otylią na jednym wózku;) Zamyśliłam się nad tym, że od nowa muszę nauczyć się codzienności, wypracować rytm dnia i tygodnia. Odbudować swoją pewność w dziedzinie innej niż dom i dzieci, określić plany i znaleźć cel do którego będę zmierzała. A że mam naturę popędliwą, to coś w środku mnie już uciska i każe pędzić do przodu bez czasu na odpoczynek. Bo jak to tak spokojnie można siedzieć, popijać kawę i nic nie robić? No można ale dzień, dwa , trzy i tyle, wystarczy!
Nie lubię dryfować bez celu, żyć z dnia na dzień beztrosko wiedząc, że inni muszą ciężko pracować. Tak więc zabieram się do planowania i układania, wyznaczania celów i ich realizowania krok po kroku.
Może pomyślicie, że tak jej źle i tak niedobrze. Ot cała Katiuszka, pełna sprzeczności i wątpliwości, balansująca na granicy skrajności. I ciągle pędzę ku temu, by wszystko to w sobie wyważyć;)