Krzysiaczek odstawiony dzisiaj do przedszkola już nie płakał. Nawet odważnie podszedł do Pani i zapytał się gdzie jest jego myszka, którą zostawił poprzedniego dnia. Lżej mi jak widzę, że nie ma tragedii a Pani nie musi wydzierać mi dziecka z rąk.
W domku prace idą jak burza. Większości stelaży pod sufity została zamontowana, kotłownia wyklejona płytkami. Jutro wybieramy się po płytki do łazienki na górę a tymczasem możemy się cieszyć kominkiem, który zaczyna swój żywot w naszym salonie.
Zaczyna wyglądać interesująco :)
OdpowiedzUsuńTak, powoli wyłaniają się ostateczne kształty:)
Usuńpiknie bedzie
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się wszytko dobrać tak, że wnętrze będzie przytulnie :)
UsuńJak ja Ci zazdroszczę tego kominka.
OdpowiedzUsuńMój Ślubny zgadza się tylko na elektryczny.