O mnie

Moje zdjęcie
Jaka jest Katiuszka? Jestem zbieraniną fragmentów, których nie można poskładać w jedną,logiczną całość, ponieważ wykluczają się wzajemnie i stale się zmieniają. Ciekawią mnie ludzie i ich relacje ze światem.

środa, 5 stycznia 2011

Fajnie, ale...

Wszystko co dobre kończy się, mąż wrócił do pracy, Tosiek do przedszkola a ja zostałam z Krzysiaczkiem w domu. Zaczęło się codzienne życie. Gotowanie, sprzątanie, pranie i takie tam przyjemności. Ja wierzę w równowagę w życiu i w przyrodzie, więc żeby nie było za dobrze to Tosiek się wczoraj rozchorował i tak mimo sprzyjającej pogody siedzimy wszyscy w domu.
Jestem na fali czytania książki za książką a, że paczka z empiku w rezultacie nie doszła to zostałam bez książek do czytania. Nie liczę książki kucharskiej Nigelli, którą dostałam pod choinkę.


Ze mnie w tej dziedzinie jest taki raptus i łasuch, że od razu narobiłabym sobie smaka i zaczęłabym coś pichcić, co po świątecznym przejedzeniu jest absolutnie zabronione! Od czego jednak są bibliotek?! Mam pod domem osiedlową bibliotekę więc czasami korzystam i wczoraj właśnie się do niej wybrałam. Wybór książek nawet dość duży o ile akurat są nie wypożyczone te które mnie interesują ale... Zniesmaczył mnie widok książek poplamionych z zadartymi rogami czy ewidentnie mocno wyeksploatowanych z fruwającymi kartkami. Książki i ich historie, które opowiadają są czasami dla mnie tak intymne (i hmmm czułe?), że nie mogłabym się skupić na takie wyobracanej książce. Dlatego najczęściej z biblioteki wybieram książki, które leżą w dziale nowości i dokładnie je oglądam nim wypożyczę. Szkoda bo czasami chciałabym sięgnąć po książkę, (która już 10 lat temu przestała być nowością) której w domu nie mam a okazuje się być dla mnie za bardzo wyczytana;)Dla mnie książka jest czymś wartościowym więc wolę mieć ją na własność by móc cieszyć się jej widokiem, zapachem, szelestem kartek. Zakreślam czasami ważne czy ciekawe dla mnie fragmenty bym w każdej chwili mogła otworzyć książkę i do nich wrócić. Szkoda tylko, że mam ograniczony budżet i w zasadzie miejsce na ich składowanie( co jeżeli chodzi o moich alergików jest i tak bardzo ryzykowne.) Tymczasem moje kolejne literackie wieczory pozostaną we włoskim klimacie i będą należały do Marleny de Blasi i jej Wenecji.

2 komentarze:

  1. Katiuszko widzę, że książkowo się u Ciebie zaczyna robić :). Super, chętnie pozaglądam Ci do biblioteczki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Virginio czytam bo lubię ale daleko mi do tak ambitnych lektur jak widuję u Ciebie. Mam nadzieję, że się nie znudzisz;)

    OdpowiedzUsuń