Normalnie życie dostarcza mi ostatnio takich skoków adrenaliny, że moja główka nie wytrzymuje napięcia. Prawie każdego dnia rozsadza mi czachę!!!! W zasadzie czuję się jak w filmie akcji i nie mogę się ogarnąć ze zmiennością wydarzeń. Franek szaleje więc z naszych planów domku pod lasem nici, banki szaleją narzucając jakieś dziwne rzeczy przez co sytuacja kredytowa nie wygląda tak przychylnie. W takiej sytuacji pozostanie nam chyba zamieszkanie w jednym pokoju na jakiś czas u rodziców.
Nic to, ja normalnie chyba jakaś czarownica jestem. Będąc w galerii handlowej wchodzę do H&M i idę w siną dal a końca sklepu nie widać. I wtedy przychodzi mi do głowy myśl... Tyle tu zakamarków i ludzi, ciekawa jestem jak z ewakuacją w przypadku zagrożenia. Długo nie musiałam czekać. Wybrałam spodenki dla synka i udałam się do kasy, a tam zaczęła wyć syrena alarmowa wraz z komunikatem o opuszczeniu galerii, ponieważ istnieje zagrożenie pożarowe. Normalnie zbladłam i w te pędy z rodzinką udaliśmy się do wyjścia. Samochód zostawiony na parkingu galerii, dzieci marzną, pada deszcz a trzeba było całkowicie opuścić galerię bo nie pożar lecz bomba. Szwagier podjechał i zawiózł nas do domu, więc w zasadzie dziękować Bogu, żyję i mam się ŚWIETNIE!!!
ja ostatnio wracając do domu przezyłam ewakuację lotniska...:)))
OdpowiedzUsuńuważaj czego sobie życzysz;))))
Mnie ostatnio zaskoczyła ewakuacja w Kauflandzie, ale wyglądało na to, że tylko ja słyszałam "Prosimy pozostawić koszyki w miejscu gdzie Państwo stoją i udać się do wyjścia ewakuacyjnego". Głosy słyszę, słyszę głosy! Bo nikt nie zwracał na powtarzające się komendy uwagi :) Co do Franka to też jestem przerażona, i zmęczona.
OdpowiedzUsuń