O mnie

Moje zdjęcie
Jaka jest Katiuszka? Jestem zbieraniną fragmentów, których nie można poskładać w jedną,logiczną całość, ponieważ wykluczają się wzajemnie i stale się zmieniają. Ciekawią mnie ludzie i ich relacje ze światem.

piątek, 21 września 2012

Fachowcy od flachy psia mać!!!

Budowa domu bywa... ekscytująca. Są chwile kiedy serce rośnie bo coś się dzieje, widać rezultaty wielu godzin pracy i wydanych pieniędzy. Powstają ściany, dach, wstawiają okna i drzwi, widać dom. Pojawia się kominek i gotowe pomieszczenia do gładzenia pod malowanie. Te wszystkie zakupy i wiele godzin spędzonych nad wizualizacjami przyszłego, wymarzonego domku, potrafią osłodzić ciężkie chwile mieszkania z rodzicami. Bywa jednak tak, że sprawy z bankiem, urzędnikami czy bezpośrednio z fachowcami, doprowadzają do mało komfortowych sytuacji wszechogarniającego stresu. Nic nie układa się po naszej myśli, mamy wszystkiego dość wręcz chciałoby się zawołać RATUNKU!!!
Od wczoraj wiele razy chciałam wołać RATUNKU. W zasadzie powinnam się przyzwyczaić do tego, że w  naszym przypadku, budowa domu przysparza nam wielu niespodzianek i nerwów już od początku. Gdybym jeszcze mieszkała dalej w naszym mieszkanku na 9 piętrze, to może wzięła bym głęboki oddech i powiedziała sobie no cóż, co ma być to będzie.  Pewnych rzeczy nie przeskoczę a tu jest dodatkowe ciśnienie by do grudnia zamieszkać w domku.
Kilka dni temu okazało się, że zamówione drzwi i parapety, które powinny być na JUŻ, będą dopiero w przyszłym miesiącu a jedne roboty z drugimi powiązne. Wczoraj natomiast, puchar goryczy przelał się kiedy zobaczyliśmy fachowców, robiących ocieplenie budynku po spożyciu %. Od poniedziałku owi "fachowcy" zrobili niewiele bo kombinowali jakieś rusztowanie( szukali gdzie można wypożyczyć bo nie mieli swojego i  jak dla mnie to już dziwne, że firma zajmująca się tym nie ma swojego sprzętu)  potrzebne do zrobienia ocieplenia budynku  pod dachem. Byliśmy wyrozumiali i cierpliwi przymykając oko nawet na bałagan jaki po sobie pozostawiali. W końcu wczoraj około 14 przywieźli rusztowanie i mimo jak najbardziej sprzyjającej pogody, na tym się skończyło. A co by było gdyby w takim stanie pracowali na rusztowaniach a któremuś by się noga omsknęła? Normalnie strach pomyśleć. Ja nie wiem co się z ludźmi dzieje? Płaci się im tyle ile zażądali za wykonaną robotę a nie za godzinę pracy. Nie spieszy im się  a na dodatek mają w nosie swoje bezpieczeństwo! Ja nie wiem co to za "fachowcy" czytaj"flachowcy" psia mać!  Panowie mają termin do soboty, na wykonanie prac elewacyjnych. Jak się im nie uda, podziękujemy flachowcom i nie dostaną ani grosza za taką robotę. Inną sprawą jest, że fachowców brakuje i ciężko jest złapać kogoś bez kilkumiesięcznej rezerwacji terminów.
Miałam nie pisać o smutach ale... Do problemów z budową doszły problemy alergiczne Krzysia i zachowanie krytyczne( nawet w szkole) Tośka. Tak mnie to dzisiaj dobiło, że musiałam dać upust tym emocjom. 

6 komentarzy:

  1. Też bym się zdenerwowała, nie rozumiem picia w pracy... zwłaszcza na budowie, po pracy niech sobie robią co chcą, oby Ci tylko nic nie skitrali

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem bardzo przeczulona na punkcie alkoholu a zwłaszcza w pracy, więc normalnie gotowało się we mnie ale... to był niestety tylko początek przygody.

      Usuń
  2. Widzę, że jesień każdemu się udziela. Nos do góry, kubek z gorącą czekoladą do ręki, słuchawki w uszy i marzymy o niebieskich migdałach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co kubek z czekoladą pomoże ale tylko na te problemy w domu. Emocje ochłoną i jakoś damy radę:)

      Usuń
  3. tiiaaaa, budowa domu bywa faktycznie... ekscytująca :) skąd ja to znam? :)
    Jedyną ekipą, która nie zalazła nam pod skórę, była ta od elewacji właśnie. Reszta to masakra :) Nie znoszę pijanych robotników.
    Pozdrowienia. I uszy do góry!

    PS. Fajnie, że mogę Cię czytać :) Znaczy, fajnie, że mnie znalazłaś i dzięki temu mogę Cię czytać :) podoba mi się u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysko po tej przygodzie z fachowcami to faktycznie mam uszy do góry:). Przy tym węch mi się wyostrzył i masz, zrobił się ze mnie pies( a może suka? ;)) tropiący haha.
      Ps: Dziękuję i wzajemnie:)

      Usuń